Są dni kiedy wstaję, myje ząbki, otwieram szafę wyjmuję ubrania, zamykam szafę, ubieram się i mykam do pracy... ale są też dni kiedy otwieram szafę i myślę sobie hmm oki no to dziś ta szara sukienka, po czym wyjmuję ją a ona cała pognieciona, bo nie powiesiłam na wieszak, bo nie było wieszaka, bo.. bo..no dobra no to niech będzie ta czarna, co prawda trochę mi to psuję moje wcześniejsze plany założenia czarnej marynarki i wybory czarnej torebki, ale marynarkę wezmę szarą, a torebkę się przepakuje :) tak więc zabieram się do szukania tej sukienki no, ale nie ma jej, no po prostu nie ma, na żadnej z półek, normalnie zgroza..stoję już z 20 minut i nie wiem co założyć, bo plan po przebudzeniu wyglądał inaczej, miała być szara kiecka... końcem końców w takie dni zakładam coś co leży po za obszarem szafy, a gdy patrzę na zegarek, a to już ostro po 10 to już nawet dodatki i ostateczna wersja ubiory się nie liczy. Do niedawna mój pokój miał zaledwie 10 metrów kwadratowych, podstawowe meble jak łózko, szafa, biurko, regał i wąskie przejście przez środek. W momencie gdy się przeprowadzałam do 16 metrów kwadratowych, czułam nie ograniczone możliwości :) Marzeniem była duża szafa, no i taka była może przez pierwsze pół roku. Teraz wydaję mi się dużo, dużo za mała :) Nie mogę nic znaleźć, nawet jak posprzątam, poukładam to jakoś tak tego nie widzę, no jakoś tak za ciasno, za gęsto. Normalnie ile by człowiek nie miał wolnego miejsca zawsze czymś to zapcha ;) A ja jak każda kobieta uwielbiam kupować ciuszki, ale ciuszków przybywa, a szafa się nie rozrasta niestety. Eh no ja po prostu potrzebuje garderobę, choć to nieodparte pragnienie posiadania nie zliczonej ilości półeczek, szafeczek, szufladek, wieszaczków pozostanie tylko w sferze marzeń (no chyba że się przekuję do sąsiada :)) to jednak nie przestanę marzyć, że pewnego dni, kiedyś tam, być może.... hmm np taka jaką miała Carrie w Sex w wielkim.. albo taką z reklamy piwa :)
Trzeba zrobić segregację moja droga, ciuszków przybywa to i powinno ubyć trochę, ja tak często robie, jak idę na porządne zakupki to zawsze wracam i część z mojej szafy usuwam. No tak, ale rozumiem ten dylemat: co by tu usunąć??? Albo część spakować i na strych, wy tam macie niezłe zbiorowisko, możnaby już sklep odzieżowy otworzyć ;-)
OdpowiedzUsuńPewnie jakbym miała tyle łachów co ty to też marzyła by mi się taka garderoba, ale ja się mieszczę na dwóch półeczkach i kilku wieszaczkach :-)
ja czasami na wiosnę robię takie porządki...ale tak jak mówisz to jest dylemat co wyrzucić, bo przecież moda się kręci i jak znów coś będzie w modzie to będę sobie pluła w brodę że wyrzuciłam :)Jakiś czas temu wyrzucałam ciuchy w które nie wchodziłam, ale schudło mi się i teraz to wszystko jakoś fajnie leży :)
OdpowiedzUsuńJeja dwie półeczki?? okropieństwo :P