wtorek, 26 lipca 2011

Garderoba :)

Są dni kiedy wstaję, myje ząbki, otwieram szafę wyjmuję ubrania, zamykam szafę, ubieram się i mykam do pracy... ale są też dni kiedy otwieram szafę i myślę sobie hmm oki no to dziś ta szara sukienka, po czym wyjmuję ją a ona cała pognieciona, bo nie powiesiłam na wieszak, bo nie było wieszaka, bo.. bo..no dobra no to niech będzie ta czarna, co prawda trochę mi to psuję moje wcześniejsze plany założenia czarnej marynarki i wybory czarnej torebki, ale marynarkę wezmę szarą, a torebkę się przepakuje :) tak więc zabieram się do szukania tej sukienki no, ale nie ma jej, no po prostu nie ma, na żadnej z półek, normalnie zgroza..stoję już z 20 minut i nie wiem co założyć, bo plan po przebudzeniu wyglądał inaczej, miała być szara kiecka... końcem końców w takie dni zakładam coś co leży po za obszarem szafy, a gdy patrzę na zegarek, a to już ostro po 10 to już nawet dodatki i ostateczna wersja ubiory się nie liczy. Do niedawna mój pokój miał zaledwie 10 metrów kwadratowych, podstawowe meble jak łózko, szafa, biurko, regał i wąskie przejście przez środek. W momencie gdy się przeprowadzałam  do 16 metrów kwadratowych, czułam nie ograniczone możliwości :) Marzeniem była duża szafa, no i taka była może przez pierwsze pół roku. Teraz wydaję mi się dużo, dużo za mała :) Nie mogę nic znaleźć, nawet jak posprzątam, poukładam to jakoś tak tego nie widzę, no jakoś tak za ciasno, za gęsto. Normalnie ile by człowiek nie miał wolnego miejsca zawsze czymś to zapcha ;) A ja jak każda kobieta uwielbiam kupować ciuszki, ale ciuszków przybywa, a szafa się nie rozrasta niestety. Eh no ja po prostu potrzebuje garderobę, choć to nieodparte pragnienie posiadania nie zliczonej ilości półeczek, szafeczek, szufladek, wieszaczków pozostanie tylko w sferze marzeń (no chyba że się przekuję do sąsiada :)) to jednak nie przestanę marzyć, że pewnego dni, kiedyś tam, być może....  hmm np taka jaką miała Carrie w Sex w wielkim.. albo taką z reklamy piwa :)




     

czwartek, 21 lipca 2011

poniedziałek, 18 lipca 2011

Kuchnia pełna niespodzianek – Penne z kurczakiem, brukselką i kalafiorem w sosie serowym

Ten przepis to tak naprawdę nic specjalnego, wszystko ugotowane, pokrojone i polane sosem :). Bo tak konkretnie to chciałabym wam napisać o parowarze Tefala, który kupiłam rok temu. Po tym czasie użytkowania stwierdzam, że był to bardzo dobry zakup. Jest to przede wszystkim propozycja dla osób zabieganych, które nie mają czasu na długie pichcenie, a lubią zjeść coś na ciepło i zdrowo. Bez soli i tłuszczu jedynie zioła. Jest to także oszczędne gotowanie, mięso, ryby, makaron, warzywa, owoce wszystko gotuje się w tym samym czasie zazwyczaj nie dłużej niż 25min. Wszystko zachowuje swój zapach i smak nic się nie miesza. Nie wspomnę już o wartościach odżywczych. Polecam osobą na diecie, osobą, które chcą schudnąć. Wracając do mojego penne. Do jednego koszyczka wrzucam 3,4 różyczki kalafiora i z 5 brukselek, w drugi koszyczek wsadzam specjalny pojemnik zalewam go wodą i wrzucam małą garść makaronu (najbardziej lubię pełnoziarnisty), na górnej części parowaru układam pierś kurczaka pokrojoną w kostkę. Wszystko gotuje maksymalnie 25min. W między czasie przygotowuję sos, przyznaję się, że kupuję gotowy, sos serowy knorra. Sama przez jakiś czas przygotowywałam sos, jednak zależało mi na ograniczeniu kalorii, tak więc wygrał proszek z torebki. A smakowo bardzo mi odpowiada. Tak ogólnie do parowaru można wrzucić wszystko :) Ja również bardzo często przygotowuję rybę, z ryżem i warzywami, a na deser gruszki i jabłka w cynamonie. Także wszystko zależy od inwencji kucharza ;) Poniżej zdjęcie parowaru oraz mojego penne :)




niedziela, 17 lipca 2011

Kuchnia moich marzeń

Jakoś nigdy nie myślałam o urządzaniu kuchni, i pewnie minie jeszcze sporo czasu, gdy tak na poważnie o tym pomyślę. Tak się złożyło, że zarówno moja siostra jak i przyjaciółka są właśnie na etapie poszukiwań kuchni idealnej. Kasi marzy się kuchnia w stylu vintage, a Hania jeszcze zmienia swoje wizje, ale pewnie już niedługo usłyszę, a raczej zwizualizuję sobie jej kuchnie marzeń. Tak słuchając ich opowieści, o półkach, frontach, kolorach, sprzętach itp. Sama zaczęłam się zastanawiać, co ja bym wybrała, jaki styl, kolor, układ. Na pewno była by to kuchnia bardziej nowoczesna o prostych liniach. Takie kuchnie futurystyczne, bardzo odjechane w kształtach i układach, w ostrych kolorach są fajne na zdjęciach, ale ja chyba jestem zbyt tradycyjna i praktyczna na takie coś. Kuchnia ma wyglądać jak, kuchnia i ma spełniać swoje zadania. Gdybym miała możliwość, chciałabym mieć wyspę albo barek z hakerami. Przede wszystkich jak największa ilość, a raczej długość blatów, uwielbiam gotować i muszę mieć przestrzeń i miejsce, żeby wszystko sobie porozkładać. Co do frontów, to raczej wybrałabym jakieś ciemne drewno, a całość kuchni w jakiś jasnych barwach. Żeby było czysto i przestrzennie bez jakiś szaleństw. Co jeszcze, na pewno dobre oświetlenie w wielu miejscach. Wszelkie sprzęty kuchenne zabudowane. Podłoga na pewno jasna, heh taka mobilizująca do sprzątania ;) W kuchni nie odczuwam potrzeby, używania jakiś zbędnych elementów dekoracyjnych. Na pewno nie chciałbym mieć firanek, i jakiś innych dupereli zawieszonych na ścianach. Kafelki przy kuchni i zlewie, myślę że jakieś jasne, gładkie ale nie białe, żeby nie było jakoś szpitalnie. Może erci, kremowe, beż. Co do zlewu to jak największy :) jak już biorę się za gotowanie, to wyjmuję masę naczyń. Oj naoglądałam się dziś zdjęć urządzonych kuchni, poniżej kilka takich, które mnie by poniekąd odpowiadały.         






piątek, 15 lipca 2011

Kuchnia pełna niespodzianek - Muffinki śniadaniowe

Nie wiem jak na was działa pichcenie, ale mnie odpręża i naładowuje jakąś pozytywną energią, bo wśród tak niewielu rzeczy pewnych, pewne jest to, że jak dobrze dobiorę i zmieszam składniki ugotuje czy upiekę, wyjdzie coś pysznego, a nawet jeśli nie uda się do końca za pierwszym razem, to przy kolejnej próbie ulepszę przepis :) ... Nie dawno oglądałam film Julia&Julia polecam, fajna obsada i cały pomysł. Film opowiada o kobiecie, która wyznacza sobie termin na wypróbowanie wszystkich przepisów ze znanej książki kucharskiej i opisuje jak jej wyszło na blogu :) Też bym tak chciała, ale tyle czasu to nie mam. Jednak na muffinki zawsze go znajdę :) Muffinki śniadaniowe z marchewką, morelami, słonecznikiem i sezamem. Śniadaniowe, bo bardzo pożywne, zawierają dużo błonnika i wartości odżywczych. Jedna muffinka zawiera około 240kalorii. Ja uwielbiam je jak są jeszcze gorące :) Piekę je głównie dla siostry, bo jeśli chodzi o moje śniadania to jestem już od kilku lat totalnie uzależniona od musli z żurawiną :)

Muffinki śniadaniowe:   

2/3  szklanki łuskanego słonecznika
2 łyżki sezamu
1 ¾ szklanki mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
½ łyżeczki soli
¾ łyżeczki cynamonu
¾ łyżeczki mielonego kardamonu
¾ łyżeczki imbiru
1 szklanka maślanki
½ szklanki brązowego cukru
¼ szklanki oliwy z oliwek
1 jajko
4  starte marchewki
szklanka suszonych moreli, drobno posiekanych

Słonecznik prażymy w piekarniku około 10 min
Najprościej przygotować sobie 3 większe miski :)
Miska 1 – mąka, proszek, soda, sól, cynamon, kardamon, imbir – wymieszać
Miska 2 – maślanka, cukier, oliwa, jajko – utrzeć, aż cukier się rozpuści
Miska 3 – marchewka, słonecznik, sezam – wymieszać
Zmieszać miska 1 plus miska 2 na jednolita masę, dodać miskę 3
Nałożyć ciasto do papilotek, ja nakładam do pełna, żeby urosły duże :)
Piekarnik wcześniej rozgrzany 190 stopni
Piec około 30 minut


wtorek, 12 lipca 2011

Baldachim

Gdy przeglądam zdjęcia wnętrz, a robię to często :) czasem natrafiam na łóżka z baldachimem i zawsze sobie cichutko wzdycham. Jak byłam mała zawsze marzyłam o taki łóżku, takim bajkowym, jak w baśniach tysiąca i jednej nocy. Nigdy się takiego nie doczekałam ze względu na brak miejsca. Ale pomarzyć można zawsze :)
Najbardziej podobają mi się takie stylizacji lekko indyjskie z prześwitującym, wzorzystym baldachimem do tego żywe kolory, świeczniki. Z kolei takie zwiewne tkaniny oplecione na metalowym rusztowaniu są sexy i nadają łóżku jakieś takiej lekkości jakby zaraz miało odlecieć. Baldachimy w stylu włoskim, gęste z ciężkich materiałów, zdobione łóżka, no nie można powiedzieć,że nie mają swojego uroku. Jednak wymagają eleganckiej stylizacji całego wnętrza, aby utrzymać jedność. No cóż ja na razie kupiłam sobie moskitierę do powieszenia, a o prawdziwym baldachimie będę nadal marzyć.       










Kuchnia pełna niespodzianek - Placuszki z jabłkami, bananami i rodzynkami

No raz na jakiś czas, można sobie pozwolić na odrobinę przyjemności. W skrócie, można zgrzeszyć nie licząc kalorii tylko rozkoszować się smakiem :)
W weekend mama odwiedziła babcię, prócz góry słoików z przetworami i miodem, przywiozła kosz jabłek.
A żeby jabłka się nie zmarnowały, postanowiłam zrobić placuszki :)
Poniżej podaję przepis dla takich łasuchów jak ja :)

 Placuszki z jabłkami, bananami i rodzynkami
- litr mleka
- 3 jajka
- 2 łyżki cukru
- opakowanie cukru waniliowego, często używam też cukru migdałowego
- 5 średnich startych jabłek, 
- 2 starte banany
- pół szklanki rodzynek
- mąka hmm sypię ją tak na wyczucie na sam koniec, aby całość była nie za rzadka ani nie za gęsta.
Najczęściej biorę większy garnek, wlewam mleko, wbijam jajka, sypie cukier i cukier waniliowy, do tego ścieram na tarce jabłka i banany, wsypuje rodzynki i dosypuję mąki. W miedzy czasie rozgrzewam patelnię z olejem. Smażenie to chwila moment, aż się placuszki zarumienią. Ja lubię je z cukrem pudrem lub syropem klonowym albo na wierzch nakładam jakiś dżem :) A wy jakie placuszki lubicie? :)



 

czwartek, 7 lipca 2011

Pomarańczka :)

Długo się wzbraniałam przed pomarańczowym kolorem, tak modnym tego lata. Pomyślałam bez sensu, to będzie kolor tylko na jeden sezon. Zresztą pomarańcz jakoś zawsze kojarzył mi się z kamizelkami służb porządkowych ;) Do momentu gdy zobaczyłam tą sukienkę, uwielbiam taki krój, jest bardzo kobiecy. Podkreśla to co najważniejsze ;) Niestety w sklepie nie było mojego rozmiaru, wiec poszperałam po necie i ją znalazłam. A kolor mega elektryzujący plus torebka w kontrastowym kolorze i jest super zestawienie.


Sukienka - allegro, 
torebka- Mizensa, 
balerinki- allegro, 
biżuteria: bransoletka z charmsami oraz pierścionek z kolekcji Nuture Essensial - www.artfox.pl




poniedziałek, 4 lipca 2011

Vintagowe pierścionki

Vintage może nie do końca do mnie przemawia, jeśli chodzi o niektóre stylizacje, zwłaszcza te ubraniowe. W aranżacji wnętrz to też nie do końca mój styl.  Jednak  jeśli  chodzi o biżuterię ma coś w sobie. Jak dla mnie vitagowa biżuteria jest romantyczna, nostalgiczna.  Już sama myśl, że niektóre moje vintagowe zdobycze  mają po kilkadziesiąt lat jakoś mnie rozczula. Poniżej moje pierścionki :)